Przejdź do głównej zawartości

„Opowieść o rzeczywistym człowieku” - Pavel Vilikovský /recenzja/


  Do tej książki podchodziłem całkiem neutralnie. Kupiłem ją, aby odpocząć od kryminałów, monumentalnych powieści czy innych bestsellerów, chciałem tak hipstersko poczytać coś dla mnie niszowego, nowego i nieznanego. I tak przeglądając ofertę wydawnictwa Książkowe Klimaty (tak na marginesie fantastyczna nazwa) trafiłem na „Opowieść o rzeczywistym człowieku”. Opis przeczytałem pobieżnie i zapamiętałem z niego tylko tyle, że jest to pamiętnik mężczyzny, który kończy czterdzieści lat. I na tym się moja wiedza o tej książce kończy. Dla wielu jest to przekroczenie dość ważnej granicy, więc chciałem się przekonać jak to jest po tamtej stronie. Dodam, że ja lada chwila wchodzę w wiek chrystusowy, więc jest to też jakaś tam cezura dla faceta. 

  Zaczęło się całkiem przyjemnie, bo na samym początku autor ustami swojego bohatera wypowiada taką oto kwestię:

„Dziś tego słowa, znaczy się „dowcipkować”, człowiek nie usłyszy, i właściwie już nawet się nie dowcipkuje, przeważnie złośliwie się czepia. Dowcipkowanie to było wtedy, gdy się żartowało, droczyło, ale w dobrej wierze.”

Jak widzicie, już na samym początku jest diagnoza, która pasuje do bohatera i jego czasów jak i do współczesności. Będzie cudnie, pomyślałem. No i w trakcie lektury pierwszych rozdziałów nieco mi mina zrzedła. 

  Głowny bohater, którego z imienia nie poznajemy, w swoje czterdzieste urodziny dostaje od syna pamiętnik a od żony pióro. Jest tym prezentem nieco zaskoczony i sam nie wie co ma o tym myśleć, bo:

 „dzienniki piszą znani ludzie, politycy, aktorzy, pisarze i tym podobni, bo ci przeżyli różne wydarzenia, brali w nich udział”. 

Już po tym zdaniu widać, że Rzeczywisty Człowiek to raczej taki przeciętniak. Jednak postanawia notować co się dzieje w jego życiu, bo przecież szkoda, aby ciekawe myśli uciekły w zapomnienie. No i może syn kiedyś to przeczyta i będzie z ojca dumny. I tak zaczyna notować co kilka dni jakie to rzeczy go spotykają.

  Chyba wypadałoby dodać, że akcja książki dzieje się na przestrzeni 9 miesięcy (nie, nie ma to nic wspólnego z ciążą, choć może autor chciał w ten sposób nadać trochę symbolizmu temu tekstowi? Tego nie wiem) w czasach realnego socjalizmu w Bratysławie. I w zasadzie to powinno już nam nakierować myśli na właściwe tory o czym jest ta książka. Tak, służba bezpieczeństwa, donoszenie, układy, dziwne konotacje. Ale jest to podane w bardzo ciekawy sposób. No i do tego dochodzi kryzys wieku średniego (co prawda nie jest to powiedziane wprost, ale uwikłanie się w romans Rzeczywistego Człowieka dobitnie o tym świadczy).

  No i wracając do bohatera już wiemy, że jest to facet, który ma żonę i syna i posadę w państwowej firmie i odpowiednie dla tego czasu poglądy i jest oczywiście w partii. I do momentu, aż nie przestawiłem myślenia na „socjalistyczne realia” to bardzo mnie ta książka denerwowała. Bo z przekonań to jestem na przeciwnym biegunie niż Rzeczywisty Człowiek (RC). I właśnie zmiana podejścia do tego utworu sprawiła, że mi się on spodobał! Ale nie uprzedzajmy faktów! Nie ma się co oszukiwać, w latach realnego socjalizmu faceci mieli o kobietach dość stereotypowe myślenie. Bo co one moją wiedzieć o polityce, ich praca jest mało znacząca no i przecież nie doceniają swoich ciężko zarobionych mężów. Żona RC, Edita, wstydzi się męża w partii, pracuje w kwiaciarni i nie jest dla niego atrakcyjna. I na domiar złego lubi się z teściową! Bohater rzuca stereotypami i banałami na lewo i prawo i pewnie wielu z czytelników ma ochotę rzucić książkę w kąt. Jednak jak wspominałem, trzeba przełączyć i nasze myślenie o bohaterze. Wtedy łatwiej się wgryźć w książkę.

  Jak ja odbierałem Rzeczywistego Człowieka? Otóż uważam, że to głupek niezdolny do samodzielnego myślenia. Trochę mi go żal, że nie ma w sobie odrobiny pokory, samokrytyki czy choć iskierki intelektu. Jest doskonałym efektem propagandy i biernej postawy wobec otaczającej go rzeczywistości. Daje sobą manipulować niczym tresowane zwierzę w cyrku i myśli, że jego działania są słuszne dla narodu. Jak czytałem o jego romansie z V., spotkaniach z esbekiem, jego podchodach w firmie i w ogóle o podejściu do życia to myślałem „oj jaki ty głupiutki jesteś Rzeczywisty Człowieku, tyś myślą racjonalną nieskażony, tyś łatwowierny i marnie skończysz, oj marnie…” No i tak sobie myślałem o nim i nawet mi czasem przykro było,  że tak myślę, bo to poczciwy facet i w swojej prostocie nie chce źle. Jakiś tam kryzys wieku średniego przeżywa wewnątrz, stara się poczuć ważny i w swej naiwności i niewiedzy trwa, i chyba mu z tym dobrze. Nawet jak niewiedza staje się wiedzą to przyjmuje to dość powściągliwie. To raczej antybohater niż bohater.

  I oto nalałem Wam wody o tym bohataerze i o tej książce i nadal się zastanawiacie o czym jest ta książka? Czy warto ją przeczytać? Co ona w ogóle wniesie do waszego życia? I tutaj Wam powiem, że mimo wszystko warto ją przeczytać. Oczywiście to nie jest książka na półkę z bestsellerami o czym pisze sam autor słowami swojego bohatera w ostatnim dziennikowym wpisie. To książka o postawie człowieka, który chce się wpasować w otaczającą go rzeczywistość. Człowieka, który jest bezkrytyczny, naiwny i pogodzony ze swoim miejscem w życiu. Nie dramatyzuje, bardziej przyjmuje postawę „jakoś to będzie” i przeważnie "jakoś to jest". Warto ją przeczytać, bo jest to książka pisana pod włos. I choć nie wyjaśnia dlaczego niektórzy ludzie są jak ten Rzeczywisty Człowiek to uświadamia nam, że tacy ludzie byli, są i będą. 

źródło: http://tnij.org/ksiazkowe-klimaty
  Na koniec kilka faktów. 
Pavel Vilikovský to jeden z czołowych słowackich pisarzy współczesnych.  
Ta książka w 2015 roku zainugorowała środkowoeuropejską serię wydawniczą K4. Wydawcy z Czech, Polski, Słowacji i Węgier wydaje jednocześnie niepublikowaną książkę jednego z tych krajów w oryginale i tłumaczeniach. Póki co nie znalazłem na stronie wydawnictwa informacji o kolejnych książkach z tej serii.
Książka jest wydana bardzo ładnie. Szata graficzna to zdecydowanie moje klimaty. Co mnie ucieszyło to jest nawet notka biograficzna tłumacza Tomasza Grabińskiego.

Jeśli miałbym przyznawać Nicponie to dałbym tej książce 4 nicponie z debetem na koncie w skali 1-6.


Tłumaczenie: Tomasz Grabiński
Cykl: Słowackie Klimaty
Wydawnictwo: Książkowe Klimaty

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Z vloga na bloga

W filmie mówię, że nie mam bloga, ale go jednak założyłem. Tylko krowa nie zmienia poglądów. Peace & love! Nicpoń.